Ostatnia letnia pełnia...
dotkliwy chłód nocy
na przedsionku jesieni...
Szare, wełniste obłoki,
jak stado skłębionych owieczek
przy okazałej księżycowej tarczy
powoli gdzieś sobie płyną.
Okrągła lampa na niebie
jasno nam dzisiaj zapłonie,
lunatyczne mrzonki,
sny pełne znaczeń
swoim światłem ładnie ożywi.
czwartek, 19 września 2013
Jesienny ponury dzień.
Jesienna słota, jesienna szarówka,
sposępniało dookoła, posmutniało,
jakoś tak lekko, szybciutko
cieknącym strumieniom wody
wesołe kolory oddało.
Kap... kap... stuk.. stuk...
to zabłąkane krople deszczu
po zamokniętych szybach, parapetach
senną rapsodię wystukują.
Brak ciepła, brak słońca,
cóż, ponury nastał dzień,
lecz przecież taka aura
nie będzie trwać bez końca.
sposępniało dookoła, posmutniało,
jakoś tak lekko, szybciutko
cieknącym strumieniom wody
wesołe kolory oddało.
Kap... kap... stuk.. stuk...
to zabłąkane krople deszczu
po zamokniętych szybach, parapetach
senną rapsodię wystukują.
Brak ciepła, brak słońca,
cóż, ponury nastał dzień,
lecz przecież taka aura
nie będzie trwać bez końca.
Subskrybuj:
Posty (Atom)