A gdy zakwitną magnolie,
purpurowe, białe, różowe...
Ich ponętnym zapachem,
jak młodym winem upojona,
znów przyjdę, ciebie spragniona,
nic nie mówiąc, bo i po co,
wtulę się w twoje ramiona.
A gdy zakwitną magnolie,
ożywiając nagie gałęzie,
znów odejdę, tobą nasycona,
miłej obecności okruchy
unosząc ze sobą na skórze.
Wyszeptam tylko z westchnieniem,
o piękna chwilo, trwaj jak najdłużej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz