Kolejny dzień zimy
wcale nie zimowy.
Nie ma śniegu,
nie ma mrozu,
ciemno i szaro na dworze.
Nie ma szronu
na szeleszczącej trawie,
nie ma też sopli lodu,
roniących łzę na widok słońca.
Ciepły szalik,
wokół szyi zawiązany się plącze.
Spóźnia się nam zima miła,
co śniegu biel zrodziła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz